Jeżeli ktoś zapytałby mnie o europejskie, a zarazem wielokulturowe miasto, pełne ludzi pochodzących z przeróżnych zakątków świata – to odpowiedziałabym LONDYN. Uwielbiam atmosferę potężnych aglomeracji, w których nikt na nikogo nie zwraca uwagi, a jednak ze sobą żyje. Cenię miejsca, w których oryginalne ubranie, fryzura, kolor skóry są niewidzialne i nikogo nie obchodzą. Całe życie wyznają zasadę, że nie interesuje mnie to, co robisz w domu, z kim śpisz i w co wierzysz. I choć Wrocław, w którym obecnie żyję stwarza wiele możliwości, to często zachodzą w nim zachowania ksenofobiczne, brakuje nam do Londynu, ale sporą pracę domową już odrobiliśmy. Oby do przodu! Co spodobało mi się w Londynie?
Podczas wizyty w Londynie odwiedziliśmy zarówno miejsca kultowe tzw. „legendy” : The National Gallery (Galeria Narodowa), Big Ben, London Eye, Buckingham Palace, Green Park, jak i bardziej alternatywne dzielnice Londynu takie jak: Camden Town, gdzie znajdziemy mnóstwo rockowych sklepów, studiów tatuażu, murali i wyjątkowo charakterystycznej architektury, a także Brixton przepełnionej Jamajczykami, gdzie na każdym rogu słychać muzykę reggae.
Nie spędziłam trzech dni na Oxford Street i nie obkupiłam się za „wszystkie czasy”. Starałam się poczuć atmosferę tego miasta na własną ręką, błądząc wśród zdecydowanie mniej popularnych ulic, pełnych ludzi, którzy zamieszkują Londyn od lat. To, co mnie urzekło to ich otwartość na drugiego człowieka oraz ich pozytywne nastawienie!
Dziennie pokonywaliśmy pieszo dystans ok. 20 km, spotykaliśmy przeróżnych ludzi i każdy z nich miał w zanadrzu swoją historię, każda dzielnica tego miasta tętni życiem, opowiada coś innego. Wielokulturowość Londynu dodaje mu uroku i sprawia, że odwiedzając właśnie te europejską stolicę, możemy poznać nieeuropejskie kultury z różnorodnych zakątków całego świata – COŚ PIĘKNEGO! Jakie są Wasze odczucia?
Gdy się żyje w 70-tysięcznym mieście, Wrocław jest miastem naprawdę otwartym i europejskim. U nas niby miasto spore, a każdy o każdym wszystko wie.